GDYBY MOŻNA BYŁO COFNĄĆ CZAS....

Maleńki Bourbon został adoptowany równiutko 3 miesiące temu jako 8- tygodniowy szczeniak.
Nic nie wzbudziło naszych podejrzeń w procesie adopcyjnym. Wręcz przeciwnie byłyśmy pewne, że oddajemy Go w najlepsze ręce.

Zaufałyśmy samotnej matce która wychowywała niepełnosprawnego syna w wieku szkolnym wierząc, że równie dobrze jak własnym dzieckiem zaopiekuje się psim maluchem którego wyrwałyśmy bezdomności.

Przez te trzy miesiące nie było żadnego sygnału, że coś jest nie tak. Aż do wczorajszego wieczoru.
Wieczorny telefon wytrącił nas z równowagi.
Niedopuszczenie ani mnie ani Ani do głosu, patologiczne zachowanie ,,jaśnie objawionego męża" właścicielki, krzyki w słuchawce obydwojga i zarzuty, że wydałyśmy ,,łańcuchowego psa" do bloku spowodowały, że zaczęłyśmy się bać o Bourbona i nie dyskutując z przekrzykującymi się przez telefon małżonkam oraz łamiąc własne zasady zgodziłyśmy się przyjąć malucha mimo, że z reguły w takich sytuacjach szukamy nowego domu i adopcja odbywa się bezpośrednio ze starej do nowej rodziny z jak najmniejszym stresem dla Zwierzaka.

Bourbona przywieźli z Warszawy jeszcze tej samej nocy o godź. 1 nad ranem!
Na dodatek do Pionek zamiast do Teresina.
Odjechali wciskając mi smycz do ręki bez jednego słowa, bez jednego nawet spojrzenia na skulonego ze strachu Psa.

Bourbon ma zaledwie 5 miesięcy.
Jest wystraszony i zdezorientowany. Znalazł się w obcym miejscu i nie wie co Go czeka.
To pewne, że przeżył traumę a po Jego zachowaniu widać, że był bity.
W książecze brak obowiązkowych szczepień i odrobaczeń co dzisiaj zamierzam nadrobić.
Bardzo pilnie poszukuję dla chłopczyka spokojnego Domu który przepracuje z Nim przeżyty dramat i odbuduje Jego pewność siebie.
Bourbon obecnie przebywa w Pionkach koło Radomia.
Tel.ws.adopcji: 60*******80

https://psydoadopcji.com/